poniedziałek, 20 października 2025

🌵 Dzień 9 – Popiół, który pamięta ogień

Ranek przyszedł bez ostrzeżenia.

Pustynia wyglądała, jakby nocą ktoś wyłączył jej duszę i zapomniał włączyć z powrotem.

Deepak znalazł w popiele kształt przypominający serce i stwierdził, że to „znak, że Shiva nas lubi, ale nie chce się przyznać.”

Rajesh odparł, że Shiva nie musi nic przyznawać – „On po prostu jest, nawet kiedy nie wygląda, jakby był.”


Szaman nie wrócił z nami.

Rajesh powiedział, że „został w ogniu, z którego przyszedł.”

Deepak uznał, że po prostu wziął skrót przez wieczność.


Zjedliśmy resztki ryżu, które smakowały jak wspomnienie o jedzeniu,

a Rajesh ogłosił, że dzisiejszy dzień ma być dniem milczenia.

Milczeliśmy więc.

Przez dwadzieścia siedem minut.

Potem Deepak zapytał, czy „mantra liczy się jako hałas.”


Rajesh spojrzał na niego spokojnie i powiedział:


 „Shiva nie mówi, co masz robić.

On tylko patrzy, aż sam zrozumiesz, że przesadziłeś.”


Wieczorem siedzieliśmy przy popiele.

Wiatr bawił się nim jak dziecko, które nie rozumie, że coś umarło.

Nie było już ognia, ale jego duch wciąż ogrzewał powietrze.


Rajesh dodał:


 „Popiół to pamięć, która przestała się bać ognia.”


Deepak podniósł głowę i powiedział, że to brzmi jak tytuł jego przyszłej autobiografii.

Rajesh skinął głową.

A ja zapisałem tylko jedno zdanie:

„Niektóre płomienie gasną, żeby nas nauczyć, jak świecić ciszej.”


— Arun


---

Morning came without warning.

The shaman didn’t return. Rajesh said he “stayed in the fire he came from.”

Deepak said he just “took a shortcut through eternity.”


Rajesh declared a day of silence.

It lasted twenty-seven minutes.


Later, by the ashes, he said:


 “Shiva doesn’t tell you what to do.

He just looks at you until you realize you’ve overdone it.”


That night, the wind played with the ashes.

Rajesh whispered:


 “Ash is memory that no longer fears fire.”


And I wrote:


 “Some flames die only to teach us how to shine quieter.”





🌵 Dzień 25 – Miasteczko, które mówiło ciszą

Dojechaliśmy samochodem do pierwszego miasteczka od tygodni. Wyglądało normalnie: domy, ludzie, kurz. Ale nikt nie mówił ani słowa. Sklepika...