Szaman przyszedł po zmroku.
Nie zapukał. Po prostu stał w drzwiach, jakby wiedział, że już na niego czekamy.
Rajesh od razu się ukłonił, Deepak podał mu wodę, a ja pomyślałem, że wygląda jak duch, który zapomniał umrzeć.
Powiedział, że pustynia przemówiła.
Że przyszli trzej, którzy „słyszą inaczej”.
Rajesh oczywiście uznał to za znak.
Deepak spytał, czy pustynia wspomniała coś o Pedro.
Szaman zaprosił nas na ceremonię.
Nie było świętej pompy ani wielkich słów — tylko ognisko, piasek i noc, która oddychała razem z nami.
Kazał nam usiąść w kręgu.
Powiedział:
– Nie jesz kaktusa. Pozwalasz mu mówić.
Rajesh zamknął oczy.
Deepak trzymał Pedro Peyotla jak relikwię.
A ja — ja po prostu siedziałem, patrząc, jak ogień drży tak, jakby śnił o świetle.
Potem stało się coś, co trudno opisać.
Ogień się nie powiększył, ale światło było wszędzie.
Piasek wydawał się oddychać, a dźwięki przestały mieć kierunek.
W pewnej chwili usłyszałem, jak Rajesh mówi cicho, jakby przez sen:
– Nie szukaj Shivy w pustyni. Szukaj pustyni w sobie.
Nie wiem, czy to on to powiedział, czy ja to usłyszałem w sobie.
Nie wiem też, ile to trwało.
Czas w tej nocy był tylko inną formą oddechu.
Kiedy wstało słońce, szamana już nie było.
Na piasku został tylko ślad spirali, jak znak, że coś naprawdę się wydarzyło — nawet jeśli nikt by w to nie uwierzył.
Rajesh powiedział:
– Peyotl nie pokazuje nowych rzeczy. On przypomina to, co zapomniałeś.
Deepak zasnął przy Pedro, a ja zapisałem:
„Może to nie pustynia jest święta. Może świętość to sposób, w jaki patrzysz na nią po raz drugi.”
— Arun
---
A shaman came after sunset.
He said the desert had spoken — that three men arrived who “hear differently.”
He invited us to a ceremony with peyotl.
The fire didn’t grow, but its light was everywhere.
Rajesh whispered:
“Don’t look for Shiva in the desert. Look for the desert inside yourself.”
By morning the shaman was gone, leaving only a spiral in the sand.
Rajesh said:
“Peyotl doesn’t show new things. It reminds you what you forgot.”

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz