sobota, 25 października 2025

🌵 Dzień 12 – Bóg, który zatrzymał się przy drodze

Po południu opuściliśmy wioskę.

Piasek wciąż pamiętał deszcz, pachniał jak coś, co przez chwilę było czyste.

Szliśmy wolno, bez celu, jakby samo słońce miało nas prowadzić.


W pewnym momencie przy drodze pojawił się pies — chudy, zakurzony, z oczami, w których było więcej spokoju niż w niejednym klasztorze.

Usiadł obok Rajesha i patrzył, jakby czekał.


Rajesh usiadł też.

Nie z litości, tylko z ciekawości.

Patrzyli na siebie długo — człowiek i pies, dwie istoty, które już nie potrzebują się przedstawiać.


Po chwili Rajesh powiedział cicho:


 „To nie ja patrzę na niego.

To Shiva patrzy na siebie przez dwa różne spojrzenia.”


Deepak podrapał psa za uchem, Arun milczał.

Wiatr przeszedł przez drogę jak oddech, a piasek zatańczył krótko i znów opadł.


Pies położył głowę na ziemi i zasnął.

Rajesh uśmiechnął się i nie powiedział już nic.


Cisza była pełniejsza niż wszystkie modlitwy razem.


— Arun


---


A stray dog sat beside Rajesh.

He smiled and said softly:


 “It’s not me looking at him.

It’s Shiva looking at Himself through two different eyes.”

Then the dog slept.

And silence finished the prayer.


---




🌵 Dzień 25 – Miasteczko, które mówiło ciszą

Dojechaliśmy samochodem do pierwszego miasteczka od tygodni. Wyglądało normalnie: domy, ludzie, kurz. Ale nikt nie mówił ani słowa. Sklepika...