wtorek, 21 października 2025

🌵 Dzień 10 – Tam, gdzie zniknął Pedro Peyotl

Rano słońce wstało jakby z wysiłkiem.

Rajesh powiedział, że nawet bóstwa miewają poniedziałki.
Deepak milczał. To samo w sobie było podejrzane.

Dopiero po chwili zauważyłem, że jego plecak wygląda lżej.
„Gdzie Pedro?” – zapytałem.
Deepak zbladł. Z przerażeniem w oczach przejrzał torbę, kieszenie, buty, nawet moją torbę.
Kaktusa nie było.

Rajesh stwierdził spokojnie:

„Shiva zabiera tylko to, co wzięło za dużo miejsca w sercu.”

Deepak uznał, że Shiva mógł się chociaż przedstawić, zanim ukradł roślinę.
Potem próbował odtworzyć trasę z wczoraj, jakby kaktus mógł zostawić ślady.
Nie zostawił.

Wieczorem siedzieliśmy przy zgaszonym ogniu.
Deepak wpatrywał się w pusty kubek po wodzie.
Rajesh powiedział, że powinien podziękować Pedro za to, że „nauczył go przywiązywać się mniej.”
Deepak odparł, że „mniej” nie znaczy „wcale.”

Kiedy reszta wioski zasnęła, usłyszeliśmy, jak Deepak cicho mówi w ciemność:
„Jeśli gdzieś jesteś, nie podlewaj się za często.”

Rajesh uśmiechnął się pod nosem i wyszeptał:

„Każda utrata jest formą podlewania duszy.”

A ja zapisałem:

„Niektóre korzenie muszą zostać w pustyni, żebyśmy mogli ruszyć dalej.”

— Arun



Deepak lost his beloved cactus.
Rajesh said Shiva “takes only what takes too much space in the heart.”
Deepak searched the sand, arguing with the universe.
At night, he whispered into the dark:

“If you’re out there, don’t overwater yourself.”

Rajesh smiled and said:

“Every loss is a kind of watering for the soul.”

And Arun wrote:

“Some roots must stay in the desert so we can keep moving.”


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

🌵 Dzień 25 – Miasteczko, które mówiło ciszą

Dojechaliśmy samochodem do pierwszego miasteczka od tygodni. Wyglądało normalnie: domy, ludzie, kurz. Ale nikt nie mówił ani słowa. Sklepika...