niedziela, 16 listopada 2025

🌵 Dzień 17 – Asceta, który chciał coli

Świątynia wyglądała jak coś, co pustynia wymyśliła dla zabawy.
Ściany z piasku, dach z cienia, dzwon zrobiony z podziurawionej puszki.

Rajesh wszedł pierwszy, z powagą kapłana, który właśnie odkrywa nowe wcielenie Boga.
Deepak zawołał:
– Halo? Ktoś tu jeszcze żyje, czy tylko kurz odprawia modlitwy?

W środku siedział mężczyzna.
Chudy, nieruchomy, z brodą, która wyglądała jak czas sam w sobie.
Oczy miał zamknięte. Skóra przypominała popiół.
Rajesh uklęknął. Deepak szturchnął go patykiem.

– Umarł, prawda? – spytał.
– Nie – odpowiedział Rajesh. – On po prostu milczy od zbyt wielu lat.

Cisza trwała tak długo, że nawet wiatr zaczął się niecierpliwić.
I wtedy asceta poruszył się.
Ledwie, jakby wracał z bardzo dalekiego miejsca.
Otworzył usta i szepnął:

 – Macie colę?



Deepak zamarł.
– Co?
– Colę – powtórzył asceta, prawie niewyraźnie. – Z bąbelkami…

Deepak przeszukał plecak.
Kamyki, piasek, jeden suchy listek Pedro Peyotla.
Zero coli.
Spojrzał z bezradnością na Rajesha.
Rajesh pokręcił głową.

Asceta uśmiechnął się.
Najspokojniej na świecie.
Jak ktoś, kto właśnie zrozumiał żart wszechświata.
Potem jego ciało zaczęło się rozpływać — nie znikało, tylko miękło, jakby stawało się częścią powietrza.
Gdy całkiem zniknął, na piasku została mała rudraksha, połyskująca jak kropla łzy w słońcu.

Rajesh wziął ją do dłoni, obejrzał, a potem powiedział:

 „Nawet milczenie zostawia ślad, jeśli było prawdziwe.”



Deepak wyjął z kieszeni kamyk i położył go obok.
– Na wypadek, gdyby wrócił po kaucję – mruknął.

Rajesh zapalił lampkę oliwną.
Płomień drżał, jakby też chciał się roześmiać.

Ja zapisałem w notesie:
„Niektórzy odchodzą po odpowiedź.
Inni – po łyk coli.
A czasem Shiva zostawia po nich łzę w kształcie rudrakshy.”

— Arun


---


In a crumbling desert temple, the saints find an old man silent for twenty years.
He opens his eyes and whispers:

 “Do you have cola?”
They don’t.
He smiles, dissolves into light, leaving only a single rudraksha on the sand.
Rajesh says:
“Even silence leaves a trace — if it was true.”
Arun writes:
“Some leave for answers. Others, for a sip of cola.”







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

🌵 Dzień 25 – Miasteczko, które mówiło ciszą

Dojechaliśmy samochodem do pierwszego miasteczka od tygodni. Wyglądało normalnie: domy, ludzie, kurz. Ale nikt nie mówił ani słowa. Sklepika...