Niosłem coś, czego wszyscy szukali.
Nie wiedziałem, co to było — ani dlaczego właśnie ja to mam — ale czułem, że jeśli to stracę, świat przestanie pamiętać swoje imię.
Ludzie w cieniu zaczęli mnie śledzić.
Nie mówili nic, tylko szli — powoli, z tą dziwną cierpliwością, jakby wiedzieli, że i tak cię dopadną.
Ukrywałem się w pustynnych domach bez drzwi, w nocy bez gwiazd, w ciszy, która miała kolor piasku.
Kiedy próbowałem zobaczyć, co trzymam w dłoniach, oślepiło mnie światło.
Nie mogłem już odróżnić, czy to blask czy strach.
Rajesh gdzieś z oddali mówił, że „nie można ukraść tego, co patrzy przez ciebie”.
Deepak śmiał się, jakby już widział to, co miało mnie dopiero spotkać.
A ja biegłem, nie czując ciała.
Wtedy poczułem ciepło.
Nie z zewnątrz, tylko z wewnątrz — jakby coś płonęło pod mostkiem.
Światło stawało się cięższe, chciało, żebym je oddał, ale nie wiedziałem komu.
Wszystko zaczęło się rozmazywać — piasek, niebo, ślady, nawet sens.
Zostało tylko to jedno — światło, które nie chciało należeć do nikogo.
Usiadłem, czując jak drży, jakby chciało ode mnie odpocząć.
Cienie wokół poruszały się wolniej, zrezygnowane, jakby zrozumiały, że nie mogą zabrać tego, czego nie da się dotknąć.
Zrozumiałem, że to, czego strzegłem, nigdy nie było rzeczą — tylko chwilą świadomości, która przypomina, kim jesteś, zanim zapomnisz.
Światło zgasło.
Ale w ciemności coś nadal świeciło — spokojniej, prawdziwiej.
— Arun
---
Arun have of carrying something everyone wants.
When the shadows chase him, he realizes it isn’t an object — it’s awareness itself.
At the end, the light fades, but still glows within him.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz